Из летописи монастыря и церкви – о. М. Токажевский

Товар

2 132  ₽
Из летописи монастыря и церкви – о. М. Токажевский

Доставка

  • Почта России

    1466 ₽

  • Курьерская доставка EMS

    1835 ₽

Характеристики

Артикул
12706528474
Состояние
Новый
Przedmiot
Historia
Rodzaj
materiały dla nauczyciela
Waga produktu z opakowaniem jednostkowym
0.19 kg
Klasa
wieloletnie
Okładka
twarda
Nośnik
książka papierowa
Rok wydania
2016
Tytuł
Z kronik klasztoru i kościoła
Autor
Marian Tokarzewski
Wydawnictwo
Klinika Języka
Liczba stron
148
Numer wydania
2
Seria
L.O.L. Surprise!
Szerokość produktu
12.5 cm
Wysokość produktu
17 cm
Język publikacji
polski

Описание

Z kronik klasztoru i kościoła - Ks. M. Tokarzewski

Z kronik klasztoru i kościoła OO. Bernardynów w Zasławiu - Autor: ks. Marian Tokarzewski

Wydawnictwo: Klinika Języka, Rok wydania: 2016, Liczba stron: 148, Format: 12 x 17 cm, Numer ISBN: 978-83-64197-26-0, Kod paskowy (EAN): 9788364197260

"Rzadko który kościół w dyecezyi Łucko-Żytomierskiej posiada skarb taki, jak kościół O.O. Berardynów w Zasławiu na Wołyniu!

Uratowawszy od szczurów i myszy (manuskrypta) pamiętniki-dyaruysze zakonne, ten przepiękny skarb pełen niezwykłych opisów, pamiątek, zwyczajów, zadarzeń itd., z nich przeważnie czerpię treść tej broszury, której nadaję tytuł, może i nie zupełnie ścisły i właściwy: „Z kronik klasztory i kościoła O.O. Bernardynów w Zasławiu.

Opis dokładny życia klasztoru i kościoła mógłby całe tomy zająć, bo gdyby tylko z samych manuskryptów pamiętników, znajdujących się w archiwum zakonnem, skorzystać i przepisać wszystko, to byłoby tego do dziesięciu tomów. Zwracałem się do ludzi „uczonych”, jak mi się zdawało, interesujących się przeszłością kraju, proponując skorzystanie z tych pamiętników.

Niestety, „czasu im zabrakło”. - Fragment z kroniki klasztoru

...

"Dobrze, że ksiądz Marian Tokarzewski był zesłany do klasztoru w Zasławiu na początku XX wieku. Dzięki temu mógł odkryć i ocalić od niewątpliwego zniszczenia kroniki klasztoru Bernardynów. Wiele razy cytuje wpisy kronikarzy, co podnosi wartość jego dzieła. Najciekawsze według mnie są opisy nabożeństw pogrzebowych odprawianych za dobroczyńcę klasztoru księcia Janusza Sanguszko. Wystrój świątyni, iluminacja kościoła, i wiersze pogrzebowe pisane po łacinie, a przetłumaczone przez autora. Bardzo wzruszające świadectwo osiemnastowiecznych egzekwii."

"...Dziś chciałem jednak napisać o czymś innym. O skromnej książeczce, którą wydałem jakiś czas temu, a która także została skreślona ręką księdza prałata. Napisał on ją siedząc na zesłaniu w klasztorze Bernardynów w Zasławiu, gdzie znajdowało się obszerne bardzo i nieuporządkowane archiwum. I żałować tylko należy, że ksiądz Marian nie miał czasu ani możliwości jego uporządkowania. Zrobiłby to bowiem zapewne tak samo dobrze, jak dobrze i bezkompromisowo oddawał się pracy kapłana.

Wczoraj zacząłem na nowo przeglądać tę książkę – Z kronik klasztoru i kościoła ojców Bernardynów w Zasławiu – albowiem zdążyłem już zapomnieć co się tam znajduje, prócz listów sułtańskich do Zygmunta Augusta, o których już mówiłem. Mamy tam, na przykład, przedśmiertną mowę Pugaczowa, ściętego w Moskwie z rozkazu Katarzyny II. I to jest coś naprawdę niezwykłego, bo Jemielian Pugaczow, stojąc na szafocie mówi wyłącznie o Polsce i z Polską swoją i swojego ruchu sytuację porównuje.

Przyznam, że mnie to zdziwiło, albowiem nie zastanawiałem się nigdy głębiej nad misją i celem wystąpienia tego człowieka. No, a ona przypada na lata tuż po pierwszym rozbiorze Polski i nie ma możliwości, żeby się z tym wydarzeniem nie łączyła. Z tego co możemy wyczytać w wiki, a także z opisów chronicznych przypadłości, z jakimi borykała się rosyjska armia, rzecz wygląda następująco – Jemielian Pugaczow zajmował się organizowaniem masowych dezercji z carskiego wojska, załatwiającego różne sprawy w Europie. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że on te dezercje organizował w czasie wojny z Prusami, zwanej wojną siedmioletnią i w czasie wojny tureckiej. Przesiedział się za to w więzieniu, ale o dziwo nic mu się nie stało. Został wypuszczony.

To jest ciekawe, jeśli porównać los podobnych, ale działających na o wiele mniejszą skalę, ancymonów czynnych w armii pruskiej. Oto, dla przykładu, po bitwie pod Zorndorf, Prusacy wzięli tylu jeńców rosyjskich, że jak ich zamknięto w twierdzy Kostrzyń, okazało się, że garnizon liczy mniej ludzi niż ta grupa. Od razu też zaczęły się jakieś próby organizowania zbiorowej ucieczki, co raczej nie było trudne, bo jeńcy mogli swobodnie chodzić po mieście. Prusacy jak się o tym dowiedzieli załatwili rzecz krótko. Prowodyrzy do piwnic, pod klucz, a najważniejszy prowodyr został połamany kołem, na oczach wszystkich swoich kamratów. Ho, ho, tak, tak, oświecona Europa roku 1758.

W tym samym czasie pan Jemielian za podobne przewiny, dostaje parę miesięcy w celi, gdzie zapewne oferowane mu są różne atrakcje. Po czym wychodzi z więzienia nie niepokojony przez nikogo. W roku zaś 1775, kiedy go postawili przed pieńkiem, w samym środku Moskwy, zamiast płakać i wyrażać skruchę, perorował o Polsce i marszałku Ponińskim. Skąd on w ogóle, niepiśmienny mużyk w stopniu chorążego, orientował się w tych sprawach?

Bunt Pugaczowa zorganizowany został według starych i sprawdzonych wzorów. Jemielian znudzony organizowanie dezercji swoich kamratów, sam się zorganizował, zdezerterował i pojawił w towarzystwie licznych, oddanych mu, współbraci, nad rzeką Jaik (dziś Ural). Po czym podał się za zamordowanego cała Piotra III i wezwał lud do buntu. I to jest ciekawe, bo mógł się podać za kogokolwiek. Piotr III nie żył już od ponad dziesięciu lat, a jego wspomnienie nie było przecież w ludzie ruskim za bardzo żywe.

Jemielian wybrał jednak jego, co może, choć nie musi wskazywać, że cała jego działalność, od organizowania dezercji poczynając, na sławnym buncie kończąc była finansowana z Berlina. Jeśli nie w całości, to częściowo na pewno. W zasadzie należałoby się też zastanowić, kiedy ten ruch został, przez zaufanych ludzi carycy, podmieniony, i ze zwykłej ruchawki na tyłach, która ma odwrócić uwagę Rosji od Europy, stał się pretekstem zatrzymania reform agrarnych. Ja tego nie rozstrzygnę. Myślę jednak, że sprawy miały się tak – Prusy, do spółki z kimś jeszcze, bo skąpstwo Fryderyka było legendarne, postanowiły odtworzy w Rosji nowy, wewnętrzny front. Być może po to, by odwrócić uwagę dworu petersburskiego, od spraw polskich, a być może po coś innego.

Pugaczow zebrał ponoć 50 tysięcy ludzi i zaczął rozprawiać się ze szlachtą. Do tego zwerbował robotników z uralskich manufaktur, co oznaczało, że zdefasonował produkcję na tyłach kraju. No i zapewne zmusił kupców w Moskwie i Petersburgu do jakichś intensywniejszych zakupów za granicą. Ciekawe gdzie? Nie wytrzymał długo, bo był zmanipulowanym głąbem, czego nie chciał zrozumieć. Starszyzna kozacka, której przewodził, wydała go w ręce oddziałów interweniujących na Powołżu, gdzie trwało to całe powstanie. On sam zaś, już w niewoli, zaczął przedstawiać się jako zbawca ludu, który uwolnił ten lud od tyranii i samowoli szlachty. Jego jedynym zaś grzechem było, że zrobił to bez porozumienia z miłościwie panującą.

Jak napisałem, nie ma możliwości, by wystąpienie Pugaczowa, było oderwane od wypadków w Polsce, na co on sam wskazuje, w swoim przedśmiertnym przemówieniu, które pasuje bardziej do polityka z jakiejś tajnej kancelarii, a nie do chorążego wojsk kozackich, służącego na wojnie z Prusakiem. Trzeba by się też zastanowić, nad sensem politycznym reform agrarnych w Rosji, nad tym kto zmusił carycę do ich rozpoczęcia i kto podsunął jej pomysł, by korzystając z ruchawki pana Jemieliana, szybciutko je zakończyć. No, ale to jest temat na inną notkę.

Możemy tylko żałować, że siedząc w tym klasztorze w Zasławiu, dziś zamienionym na więzienie, ksiądz Marian Tokarzewski miał do pomocy, bardzo starych, schorowanych i zniedołężniałych braci, którzy nawet nie mieli pojęcia jakiej jakości papiery znajdują się w powierzonym im archiwum. Ksiądz Marian wśród archiwaliów, jakie widział, wymienia na przykład list Katarzyny II do papieża, w którym tłumaczy się ona z tego, że nie skasowała u siebie zakonu Jezuitów. Pisała też miłościwie panująca, że osobiście dopilnuje, by jezuici nie czynili niczego, co byłoby wbrew doktrynie katolickiej. Tego listu jednak ksiądz Marian nie opublikował. No, ale są inne." - Gabriel Maciejewski (Coryllus), wydawca, Wydawnictwo Klinika Języka.

Z kronik klasztoru i kościoła - Ks. M. Tokarzewski Autor Marian Tokarzewski

Гарантии

  • Гарантии

    Мы работаем по договору оферты и предоставляем все необходимые документы.

  • Лёгкий возврат

    Если товар не подошёл или не соответсвует описанию, мы поможем вернуть его.

  • Безопасная оплата

    Банковской картой, электронными деньгами, наличными в офисе или на расчётный счёт.

Отзывы о товаре

Рейтинг товара 5 / 5

6 отзывов

Russian English Polish