Район без границ, Рудольф Лускач [Искры 1959]
Товар
- 0 раз купили
- 0 оценка
- 1 осталось
- 0 отзывов
Доставка
Характеристики
Описание
Tytuł: Rewir bez granic, seria wydawnicza – „Naokoło Świata”.
Autor: Rudolf Luskać, przekład autoryzowany Stefana Dury-Dębskiego.
Wydawca: Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 1959. 400 stron, zdjęcia we wklejkach, oprawa miękka z obwolutą, format 12,5x19,5 cm.
Stan dobry - ogólne podniszczenie i zabrudzenia obwoluty, okładki oraz środka (brak strony przedtytułowej, obwoluta, od wewnątrz na składkach podklejona taśmą papierową, brak skrzydełka tylnej części obwoluty, obwoluta doklejona do dokładki) – poza tym stan OK.
Rewir bez granic. Mówiąc…: „Że strzelbą i wędką na ramieniu przemierzyłem obszary dzikiej tajgi, pełną tajemnic dżunglę nad Amu-Darią, bezkresne stepy Kazachstanu, majestatyczne góry Kaukazu i nieprzejrzane lasy Północy” autor całkowicie spełnia nadzieję czytelnika spodziewającego się, że lektura tej książki przeniesie go w świąt pasjonującej myśliwskiej przygody, w której zarówno niedźwiedzie jak i flamingi, łosie jak i koziorożce, tygrysy jak i wilki, gronostaje jak i łososie są bohaterami zielonego Rewiru bez granic...
Rewir bez granic. Wstęp - Od roku 1927 aż do wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej brałem udział jako inżynier w realizacji przedwojennych radzieckich pięciolatek i powiem otwarcie - lata spędzone w Związku Radzieckim to najszczęśliwszy okres w moim życiu.
Brałem udział w budowaniu potężnych zmechanizowanych ośrodków eksploatacji drewna z lasów położonych w dalekich zakątkach Karelii oraz w okręgu archangielskim, brałem udział w projektowaniu i urządzaniu największej przystani przeładowującej budulec w porcie leningradzkim, podróże służbowe zawiodły mnie do dalekich rejonów za Uralem i do Azji Środkowej - a wszędzie obserwowałem taki sam zapał, taką samą twórczą energię i prawdziwą miłość, jaka towarzyszyła ludziom pracy w budowaniu potęgi swej ojczyzny.
W najdalszych zakątkach ziemi radzieckiej wyrastały fabryki i kombinaty, elektrownie wodne i inne budowle, a jednak - mimo coraz potężniejszego uprzemysłowienia i mechanizacji całej gospodarki narodowej - nie ucierpiały na tym ani radzieckie lasy, ani wody.
Jestem zapalonym myśliwym i dlatego każdą wolną chwilę spędzałem w lasach i na stepach, w górach i nad rzekami lub jeziorami. Wszędzie, na wszystkich krańcach Związku Radzieckiego, znajdowałem przyjaznych mi, ofiarnych i pełnych dobrej woli ludzi radzieckich. Cóż dziwnego, że czułem się jak w domu - na dalekiej północy czy na górzystym południu, w głębi tajgi lub kaukaskich gór.
Jestem myśliwym.
Ze strzelbą w ręku i wędką na ramieniu przemierzyłem obszary dzikiej tajgi, pełną tajemnic dżunglę nad Arnu-Darią, bezkresne stepy Kazachstanu, majestatyczne góry Kaukazu i nieprzejrzane lasy na północy.
Chciwie obserwowałem wszystkie obrazy niewysłowienie czarujących okolic, lasów i borów, wzgórz i gór, strumyków i rzek lub jezior. Moja strzelba miała coś do powiedzenia, gdy chodziło o niedźwiedzia, wilka czy rysia, głuszca, flaminga, koziorożca lub łosia.
W przybrzeżnej dżungli nad Amu-Darią tropiłem najstraszniejszego drapieżnika - tygrysa, a w gęstwinach tajgi towarzyszył moim śladom bars. W górzystych partiach Kaukazu wspinałem się i opuszczałem po stromych skałach, zanim dostałem na muszkę kozicę, a w ciszy wieczoru stałem w poszyciu młodego lasu na Wałdajskim Płaskowyżu i strzałami akompaniowałem weselnym godom długodziobych ptaków.
W ciemną noc pływałem w lekkim czółnie po wodach Morza Kaspijskiego, aby przy migającym świetle latarni pogrzebać w piórach flamingów; na szybkich kirgiskich koniach gnałem z myśliwymi po bezkresnym stepie, trzymając sokoła na ręce i uczestnicząc w tym dawno u nas zapomnianym rodzaju polowania.
Wyjazdy służbowe i polowania prowadziły mnie przez całą nieskończenie wielką ziemię radziecką. Tak poznałem ten najbogatszy rewir świata - rewir bez granic.
Już z rodzinnego kraju przyniosłem z sobą sporo zamiłowań myśliwskich, ale to, co ofiarowywały mi radzieckie lasy i wody, przekraczało nawet najśmielsze marzenia - stałem się po prostu niewolnikiem wciąż rosnącej pasji myśliwskiej.
Lasy pełne łownego zwierza i dzikiego ptactwa to ojczyzna samotników niedźwiedzi; wędrują tędy również wilki i majestatycznie kroczy łoś. Tu i ówdzie spotkacie rysia, kunę lub gronostaja, a lisy - choćby i srebrne - żyją tu również ze wszystkimi swoimi przywarami. Cała armia wiewiórek ożywia las.
Nad modrą tonią jeziora krążą rybołowy, łabędzie gnieżdżą się w zapadłych zakątkach jezior, a w zatokach stoją na długich nogach żurawie. Zarośnięte trzciną brzegi goszczą ogromne stada wodnego ptactwa. Przejrzyste wody rzek i strumieni przepełnia mnóstwo rybiej szlachty - łososi i pstrągów, w głębinach jezior zaś żyje tyle szczur paków, okoni, sumów i innych ryb, że jest to po prostu nie do wiary.
Najwcześniej dane mi było poznać Karelię. Ona to oczarowała mnie i sprawiła, że pokochałem strzelbę i wędkę ponad wszystko.
Głęboką ciszę tej krainy jezior tylko od czasu do czasu przerywa klaśnięcie wywołane przez rybę skaczącą nad tonią i znów panuje milczenie na olbrzymiej przestrzeni, aż do kresu horyzontu ograniczonego blaskami. Około drugiej po północy przez jeziora przewalają się mglawe cienie, aby wkrótce ustąpić promieniom słonecznym. Z nieba i z głębi wód tryskają wtedy wspaniale barwy, niebieskawy blask wisi w miejscu, gdzie za godzinę wynurzy się tarcza słoneczna; czerwone, pomarańczowe i krzycząco żółte chmury odbijają się w postrzępionej toni, po której słaby wiatr pędzi fale błyszczące jak roztopiona stal.
Czerwony prążek oddziela je od sąsiedniej mielizny niemal mlecznej barwy, a nad brzegiem, gdzie slaby prąd rozbija się o skały, wydaje się, że woda płonie.
I kiedy po dniach pełnych przygód myśliwskich następowały czarowne noce północne, nigdy nie miałem dosyć tych widoków. Wtedy ze szczególną siłą odzywały się we mnie wspomnienia z odległej ojczyzny i pozwalały jeszcze wyraźniej odczuwać niewysłowione piękno karelskich białych nocy.
Tam rozegrała się znaczna część przygód i przeżyć opisanych w pierwszej części tej książki, które choć wydają się nieraz niewiarygodne, nie mają w sobie nic z myśliwskiej blagi.
Zanim zacznę opisywać swoje włóczęgi po lasach, mokradłach i jeziorach, chcę jeszcze z całym naciskiem ostrzec czytelników, że nasze kryteria zupełnie nie odpowiadają radzieckim stosunkom. Mierzy się tam wprawdzie na metry, litry i kilogramy, ale myśliwskie miary są zupełnie inne. Dla mnie, nawykłego do rosyjskich stosunków, nie jest wcale dziwne, że wyprawy myśliwskie urządza się i latem, że w tygodniu ginie przy tym nieraz do stu cietrzewi. Bogate łowiska radzieckie obfitują w takie mnóstwo ptactwa, że nawet podobna ilość zestrzelonych ptaków nie Zachwieje równowagi ani zwierzostanu, ani i osoby, której powierzono dozór nad polowaniem.
Błędem byłoby przypuszczać, że w Związku Radzieckim i każdy, kto nosi strzelbę, wyczynia w lesie i na polach, co mu się podoba. Radziecka ustawa łowiecka jest przykładem doskonale pojętego myślistwa, którego celem jest rozumna eksploatacja rewirów.
Bogactwo fauny w rozległych dalekich lasach przynosi myśliwemu niecodzienne przeżycia. I zapewniam was, że największym czarem nie jest wielka ilość upolowanej zwierzyny, lecz coś zupełnie innego, coś, czego u nas niemal nie i widujemy: tajemnicza piękność dziewiczej przyrody. Zasoby leśne są wykorzystywane dla potrzeb gospodarki i narodowej, ale zawsze tak, aby w największej mierze zachować dla dalszych pokoleń dziedzictwo przodków: bezgraniczny urok tej przyrody, lasy i żyjące w nich zwierzęta.
Rewir bez granic - w tym określeniu nie ma nic zmysłowego, to rzeczywistość. Bo i jakże nazwać inaczej łowisko długości kilku tysięcy kilometrów, sięgające od Oceanu Lodowatego aż do ciepłych brzegów Morza Czarnego i od Ukrainy aż do Pacyfiku...
Zaiste, największy rewir - rewir bez granic. [Autor]
Spis treści - patrz foto.
- Polecam!
Гарантии
Гарантии
Мы работаем по договору оферты и предоставляем все необходимые документы.
Лёгкий возврат
Если товар не подошёл или не соответсвует описанию, мы поможем вернуть его.
Безопасная оплата
Банковской картой, электронными деньгами, наличными в офисе или на расчётный счёт.