Ежи Бральчик: 444 польских предложения

Товар

2 796  ₽
Ежи Бральчик: 444 польских предложения
  • 0 раз купили
  • 5  оценка
  • 1 осталось
  • 1 отзыв

Доставка

  • Почта России

    1529 ₽

  • Курьерская доставка EMS

    1915 ₽

Характеристики

Артикул
14443415332
Состояние
Б/У
Język publikacji
polski
Tytuł
444 zdania polskie
Autor
Jerzy Bralczyk
Nośnik
książka papierowa
Okładka
twarda
Rok wydania
2007
Waga produktu z opakowaniem jednostkowym
0.8 kg
Wydawnictwo
Świat Książki
Liczba stron
459
Szerokość produktu
17.3 cm
Wysokość produktu
24.6 cm

Описание

Jerzy Bralczyk: 444 zdania polskie

Stan dobry. Zauważone defekty:

  • rysy na okładce
  • drobne odgniecenia i uszkodzenia okładki

Z okładki — fragment wstępu

„Niniejsze dokonanie profesora Bralczyka jest kwintesencją jego temperamentu badawczego i intelektualnego, jego żywiołu językoznawczo-retorycznego. Oto wziął on pod analityczną lupę i błyskotliwie skomentował najsłynniejsze polskie zdania istniejące w powszechnej świadomości Polaków, łatwo przez nich rozpoznawalne jako cytaty, z reguły — wprost lub pośrednio — coś o nich mówiące, pochodzące z literatury, z pieśni i piosenek, z historii, czasem zanotowane rzeczywiście jako wypowiedziane przez polityków, uczonych, publicystów, zwykłych obywateli, a czasem wymyślone przez tych, którzy kształtowali naszą historyczną świadomość. Czytelnik znajdzie też w książce zinterpretowane przez autora przysłowia, hasła oraz w różnym stopniu zrytualizowane powiedzenia i powiedzonka. Większość z nich weszła na stałe do komunikacyjnego obiegu. […] Zapraszam gorąco do myślenia razem z Jerzym Bralczykiem. Zapewniam, że to proces wyjątkowo atrakcyjny i wzbogacający intelektualnie!”

— Jan Miodek

Z okładki — o autorze

„Jerzy Bralczyk — polonista, językoznawca, wykładowca retoryki w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie i na Uniwersytecie Warszawskim.”

Spis zdań

Aaa, kotki dwa, szare, bure obydwa

A bodaj cię!

Aby nam się!

Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej

A kysz, zgiń przepadnij!

AK — zapluty karzeł reakcji

Ala ma kota

Ale kino!

Alleluja i do przodu

A mnie się marzy kurna chata

A może byśmy tak, najmilsza, wpadli na dzień do Tomaszowa?

A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają

A świstak siedzi i zawija je w te sreberka

A tu pospolitość skrzeczy

Baba z wozu, koniom lżej

Bagnet na broń!

Balcerowicz musi odejść

Bardziej boli zły sąsiad niźli rany

Bardzo proszę pamiętać, że ja byłem przeciw

Bar wzięty!

Baśka miała fajny biust

Bądź gotowy dziś do drogi

Bądź sobą, wybierz pepsi

Bądź wierny. Idź

Bez pracy nie ma kołaczy

Będąc młodą lekarką

Będziem jedli, będziem pili, będziemy się weselili

Biega, krzyczy pan Hilary

Bo takie są moje obyczaje

Bo to zła kobieta była

Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz

Bo zupa była za słona

Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki otaczał blaskiem potęgi i chwały

Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz!

Bóg jest z Napoleonem, Napoleon z nami!

Bóg mi powierzył honor Polaków, Bogu go tylko oddam

Bóg się rodzi, moc truchleje

Bój się Boga!

Był sobie raz…

Cała jesteś w skowronkach

Cała sala śpiewa z nami

Całuję rączki, padam do nóżek

Cały naród buduje swoją stolicę

Chcemy być sobą

Chciałabym, chciała…

Chciało się Zosi jagódek

Chcieliście Polski, no to ją macie!

Chłopaki nie płaczą

Chłop żywemu nie przepuści

Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa

Chodźcie z nami

Cholera by to wzięła

Chrząszcz brzmi w trzcinie

Chytrze bydlą z pany kmiecie

Cicha woda brzegi rwie

Ciemność widzę, ciemność!

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie

Ciszej nad tą trumną!

Coca-cola to jest to!

Co ci powiem, to ci powiem, ale ci powiem

Co dwie głowy, to niejedna

Co ma być, to będzie

Co ma wisieć, nie utonie

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?

Co nam zostało z tych lat?

Co się stało, to się nie odstanie

Co się stało z naszą klasą?

Coście s…syny uczynili z tą krainą

Coś tu nie gra

Coś w Polsce pękło, coś się skończyło

Co tam, panie, w polityce?

Co ty wiesz o zabijaniu?

Co złego, to nie my

Co z tą Polską?

Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie

Cukier krzepi

Cyganka prawdę ci powie

Czarna krowa w kropki bordo gryzła trawę, kręcąc mordą

Czas na zmiany

Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?

Czego się boisz, głupia?

Czerwone maki na Monte Cassino zamiast rosy piły polską krew

Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień

Czuj się jak u siebie

Czuj się odwołany

Czwartego czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm

Czy jest suchy chleb dla konia?

Czym chata bogata, tym rada

Czy nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa

Czyń każdy w swoim kółku, co każe duch boży, a całość sama się złoży

Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy

Czy te oczy mogą kłamać?

Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj

Daj mi tę noc

Diabli nadali

Dlaboga, panie Wołodyjowski! Larum grają

Dlaczego ogórek nie śpiewa?

Dla Polaków można czasem coś dobrego zrobić, ale z Polakami nigdy

Do biegu gotowi, start!

Dobra jest

Dobranoc, pchły na noc...

Dobry uczynek to jak Kali zabrać komu krowy

Dobrze, dobrze być cysorzem

Do tanga trzeba dwojga

Do wyższych rzeczy jestem stworzony…

Do zakochania jeden krok

Duchowi memu dała w pysk i poszła!

Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci

Dzień dobry, jestem z Kobry!

Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma

Dziwny jest ten świat

Dzwonię do pana w bardzo nietypowej sprawie

Ej, przeleciał ptaszek kalinowy lasek

Ej, ty na szybkim koniu, gdzie pędzisz, kozacze?

Gadał dziad do obrazu

Gadu, gadu, stary dziadu!

Gdzie ci mężczyźni?

Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą

Głową muru nie przebijesz

Gorze się nam stało!

Gościu, siądź pod mym liściem

Gość w dom, Bóg w dom

Góralu, czy ci nie żal odchodzić od stron ojczystych?

Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą

Gwałtu, rety, co się dzieje!

Ideał sięgnął bruku

Idzie żołnierz borem, lasem, przymierając z głodu czasem

Idźcie przez zboże, we wsi Moskal stoi

Idź złoto do złota, my, Polacy, w żelazie się kochamy!

I ja tam byłem, miód i wino piłem

Im dalej w las, tym więcej drzew

Indyk myślał o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli

Ja cię chrzanię!

Ja dla Pana czasu nie mam

Jaka jest zawartość cukru w cukrze

Jak cię widzą, tak cię piszą

Jak dobrze nam zdobywać góry

Jak dobrze wstać skoro świt

Jaki pan, taki kram

Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie

Jakoś to będzie

Jak się da, to się zrobi

Jak się masz, kochanie?

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma

Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie

Jam nie z soli ani z roli, jeno z tego, co mnie boli

Janek Wiśniewski padł

Jaś nie doczekał

Ja tu tylko sprzątam

Ja wiem, że to niesłuszne

Jedzą, piją, lulki palą

Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka

Jedźmy, nikt nie woła!

Jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję

Jestem wesoły Romek

Jestem za, a nawet przeciw

Jestem z miasta — to widać, słychać i czuć

Jesteśmy wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj. Co robić? Pomóż!

Jest źle, będzie gorzej

Jeszcze jeden mazur dzisiaj, choć poranek świta

Jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie śpieszmy

Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy

Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził

Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie

Jutro będzie futro

Już był w ogródku, już witał się z gąską

Już miesiąc zaszedł, psy się uśpiły i coś tam klaszcze za borem

Każdy kij ma dwa końce

Każdy sobie rzepkę skrobie

Kiedy ranne wstają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze, Tobie Śpiewa żywioł wszelki

Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one

Kobieta mnie bije

Kobyła ma mały bok

Kocham pana, panie Sułku

Komu dzwonią, temu dzwonią

Komu, komu, bo idę do domu!

Komu w drogę, temu czas

Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba!

Kończ waść! Wstydu oszczędź!

Koń jaki jest, każdy widzi

Krew naszą długo leją katy

Krew nie woda

Krokodyla daj mi luby

Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje

Królowa Bona umarła

Kto mnie wołał, czego chciał?

Kto powiedział A, musi powiedzieć B

Kto pyta, nie błądzi

Kto się lubi, ten się czubi

Kto ty jesteś? Polak mały

Kto z kim przestaje, takim się staje

Kukułeczka kuka, chłopiec panny szuka

Kup pan cegłę!

Kurdesz nad kurdeszami

Lato, lato wszędzie

Lepiej nie mówić

Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć

Lepszy rydz niż nic

Literaci do pióra! Studenci do nauki!

Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie

Lotem bliżej

Ludzie ludziom zgotowali ten los

Ładną mamy pogodę

Łatwiej kijek zacienkować, niż go potem pogrubasić

Mam grać?

Mądrej głowie dość dwie słowie

Mądry wybór lepsze życie

Mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy

Miała baba koguta…

Miałeś, chamie, złoty róg…

Mieczów ci u nas dostatek, ale i te przyjmuję, jako wróżbę zwycięstwa

Miej serce i patrzaj w serce!

Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił

Milcz, serce!

Miłe złego początki, lecz koniec żałosny

Miło szaleć, kiedy czas po temu

Miłość ci wszystko wybaczy

Misiek, chcesz cukerka?

Młodości! dodaj mi skrzydła!

Młoty w dłoń, kujmy broń!

Momenty były?

Może by tak co zaorać…

Mój ci jest!

Mów do mnie jeszcze

Mówi się?

Mów mi wuju!

Murzynek Bambo w Afryce mieszka

My jesteśmy tanie dranie

Myślenie ma kolosalną przyszłość

Na bezrybiu i rak ryba

Na dwoje babka wróżyła

Najbardziej mi żal kolorowych jarmarków

Najlepsze kasztany są na placu Pigalle

Nam strzelać nie kazano

Na pochyłe drzewo i kozy skaczą

Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt

Naprawdę nie dzieje się nic

Narodziła się nowa świecka tradycja

Nasza wola — Polska gola

Na tapczanie siedzi leń

Na złodzieju czapka gore

Niby nic, a tak to się zaczęło

Nic dwa razy się nie zdarza

Nicea albo śmierć

Nic nie może przecież wiecznie trwać

Nic to

Nie brak świadków na tym świecie

Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi

Nie chcem, ale muszem

Nie chce mi się z tobą gadać

Niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość — sprawiedliwość

Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba

Niech to piorun strzeli

Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!

Niech żyje nam

Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy

Nie kładź palca między drzwi

Nie ma przegranych ani wygranych

Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera

Nie ma wolności bez „Solidarności”

Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie prosię

Nie mów hop, póki nie przeskoczysz

Nie oddamy nawet guzika

Nie oto chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go

Nie pieprz, Pietrze, pieprzem wieprza

Nie rusz, Andziu, tego kwiatka

Nierządem Polska stoi

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród

Nie spoczniemy, nim dojdziemy

Nie śmiej się, dziadku, z cudzego upadku

Nie święci garnki lepią

Niewidzialna ręka rynku okazała się ręką aferzysty

Nie wychylać się

Nie ze mną te numery, Brunner

No to frugo

Ociec, prać?

O cześć wam, panowie magnaci, za naszą niewolę, kajdany

O czym tu dumać na paryskim bruku

Od przybytku głowa nie boli

Odwaga staniała, rozum podrożał

Oferta ZREMB-u zawsze na czasie

Ogary poszły w las

Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią

Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek

Oj, niedobrze, koledzy, niedobrze

O mnie się nie martw

ORMO czuwa

Osiołkowi w żłoby dano

Oszczędzaj i ucz oszczędzać

O szyby deszcz dzwoni

O zieleni można nieskończenie

Pamiętajcie o ogrodach

Pamiętasz była jesień…

Pan jest zerem

Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku

Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek

Partia z narodem, naród z partią

Pasta Kiwi but ożywi

Patrzcie państwo!

Patrz, Kościuszko, na nas z nieba

Paweł i Gaweł w jednym stali domu

Pawiem narodów byłaś i papugą

Pawlak, podejdź no do płota

Piękna nasza Polska cała

Pije Kuba do Jakuba

Piłka jest okrągła, a bramki są dwie

Piosenka jest dobra na wszystko

Pisz na Berdyczów

Podaruj mi trochę słońca

Podaruj sobie odrobinę luksusu

Poezjo, precz! Jesteś tyranem!

Pojedziemy nałów

Pokorne cielę dwie matki ssie

Polak potrafi

Polam… i wszystko jasne

Polecam się łaskawej pamięci

Polska dla Polaków

Pomożecie?

Poznaj swój kraj

Pozwolą Państwo

Pójdź dziecię! Ja cię uczyć każę!

Prasa kłamie

Prawda w oczy kole

Prawdziwa cnota krytyk się nie boi

Precz z moich oczu!

Prędzej ci serce pęknie

Przebaczamy i prosimy o przebaczenie

Przepijemy naszej babci domek mały

Przeszłość odkreślamy grubą linią

Przychodzi baba do lekarza

Przyjdzie koza do woza

Przyjdzie waleci wyrówna

Przypuszczam, że wątpię

Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy

Radion sam pierze

Raz kozie śmierć

Raz na wozie, raz pod wozem

Reklama jest dźwignią handlu

Rozdziobią nas kruki, wrony

Rozmawialiśmy jak Polak z Polakiem

Róbmy swoje

Róbta co chceta

Rybka lubi pływać

Rząd rżnie głupa

Rząd się sam wyżywi

Serce masz po lewej stronie

Serce roście patrząc na te czasy

Siedzi ptaszek na drzewie i ludziom się dziwuje

Siema!

Silni — zwarci — gotowi!

Skąd Litwini wracali?

Słowacki wielkim poetą był

Słowo się rzekło...

Słuchać hadko...

Słuchaj, dzieweczko!

Smutno mi, Boże!

Socjalizm tak, wypaczenia nie

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

Spisane będą czyny i rozmowy

Spokojna głowa

Sport to zdrowie

Stary niedźwiedź mocno śpi

Stawiam na Tolka Banana

Stoi na stacji lokomotywa

Strach ma wielkie ozy

Swój do swego po swoje

Szkoda twoich łez, dziewczyno

Szkoda, że Państwo tego nie widzą

Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz

Szła dzieweczka do laseczka, do zielonego

Szukasz szczęścia — wstąp na chwilę!

Szumią jodły na gór szczycie

Śmierć frajerom!

Śpiewać każdy może

Święta, święta i po świętach

Świętości nie szargać, bo trza, żeby święte były

Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie

Tak, tak, tam w lustrze to niestety ja

Tak trzymać

Ten typ tak ma

Teraz, k…, my

Teraz Polska

Tfu, na psa urok!

To by było na tyle

To była blondynka

To jest słuszna koncepcja

Traktory zdobędą wiosnę

Trza być w butach na weselu

Trzeba było się ubezpieczyć

Trzeba z żywymi naprzód IŚĆ

Trzymaj się!

Trzy razy księżyc odmienił się złoty

Trzy razy tak

Tu przerwał, lecz róg trzymał

Tylko krowa nie zmienia poglądów

Tylko mleczna margaryna zrobi z ciebie Gagarina

Tysiąc szkół na tysiąclecie

Uciekł i zmylił pogonie

Umrzeć — tego nie robi się kotu

Upływa szybko życie

Uwaga, zły pies

Wałęsa, dawaj moje sto milionów!

Wasz prezydent, nasz premier

Wejdą, nie wejdą

Wesołe jest życie staruszka

W gruncie rzeczy była to sprawa smaku

Wicie, rozumicie

Widziałam orła cień

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim

Wisła pany

Wlazł kotek na płotek i mruga

W nocy gorzej widać

W pierwszych słowach mojego listu niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

W Polskę idziemy

Wsiąść do pociągu byle jakiego

Wstawaj, szkoda dnia

Wszelki duch Pana Boga chwali!

Wszystkie dzieci są nasze

Wszystkie rybki śpią w jeziorze

Wszystko, co nasze, Polsce oddamy

Wszystko jest bez sensu, wszystko pogmatwane…

Wszystko jest poezją

W tym tunelu widać światło nadziei

Wybierzmy przyszłość

Zabili go i uciekł

Zachodźże, słoneczko, skoro masz zachodzić

Za czym kolejka ta stoi

Zakochani są wśród nas

Załatw sprawę i żegnaj

Zamienił stryjek siekierkę na kijek

Zawsze czysto, zawsze sucho, zawsze pewnie

Zawsze jest tak, że ktoś musi zacząć pierwszy

Zbrodnia to niesłychana, pani zabija pana

Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej do Ciebie, Panie, bije ten głos

Zginę ja i pchły moje!

Zima wasza, wiosna nasza

Z impetem w głąb

Z próżnego i Salomon nie naleje

Żadnych haseł. Tylko fakty

Żarty się skończyły

Żeby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała

Żeby Polska była Polską

Żebyśmy tylko zdrowi byli

Życie jest nowelą

Гарантии

  • Гарантии

    Мы работаем по договору оферты и предоставляем все необходимые документы.

  • Лёгкий возврат

    Если товар не подошёл или не соответсвует описанию, мы поможем вернуть его.

  • Безопасная оплата

    Банковской картой, электронными деньгами, наличными в офисе или на расчётный счёт.

Отзывы о товаре

Рейтинг товара 5 / 5

1 отзыв

Russian English Polish